Św. Rita
Rita – a dosłownie Margherita (Małgorzata) – urodziła się w 1381 r. w Roccaporenie, niewielkiej miejscowości, położonej w środkowych Włoszech, niedaleko Nursji. Dziewczynka była jedynym, a zarazem długo wyczekiwanym i wymodlonym dzieckiem swoich rodziców – Amaty i Antoniego Lottich. Według podań, anioł, który ukazał się matce Rity, zapowiedział jej przyjście na świat. Chrzest dziecka odbył się w pobliskim miasteczku – Cassi, które leży 5 kilometrów od Roccaporeny.
O dzieciństwie św. Rity nie wiadomo zbyt wiele. Najczęściej przywołuje się z tego okresu historię z pszczołami, które obsiadły kołyskę z kilkudniową Ritą i nie zrobiły jej żadnej krzywdy. Jest to pierwsze cudowne wydarzenie, które zapowiadało przyszłą chwałę Świętej.
Codzienność młodej Rity była całkiem zwyczajna. Wśród domowych zajęć, które podejmowała, dość znacząco wyróżniała się jej troska o czas dla Boga. Nieraz odwiedzała siostry w klasztorze św. Marii Magdaleny w Cassi, ucząc się tam modlitwy i zasad życia duchowego.
W pewnym momencie zaczęła rozczytywać w sobie powołanie do życia zakonnego. Jednak rodzice postanowili wydać ją za mąż. Ich decyzja była zgodna z ówczesnym kanonem zachowań. Rita bardzo cierpiała z tego powodu. Jej marzenia, oraz to, co uważała za swoje życiowe powołanie, legły w gruzach. Mimo to, będąc posłuszna rodzicom, zgodziła się na małżeństwo. Około 1395 r., mając czternaście lat, wyszła za mąż za Paola di Ferinando Manciniego. I chociaż mąż cieszył się dobrą pozycją społeczną, to nie był człowiekiem łatwego charakteru. W opowieściach i publikacjach jest przedstawiany jako awanturnik, skory do kłótni i bójek. Niestety młoda żona od początku mocno odczuwała porywczy temperament męża. Widząc, że po ludzku nie jest w stanie zmienić serca małżonka, podejmuje drogę modlitwy i postu w jego intencji. W takiej postawie trwała osiemnaście lat. W międzyczasie małżonkowie doczekali się dwóch synów: Giacoma Antoniego i Paola Marię. Rita jako żona i matka podejmowała domową codzienność z niezwykłą miłością i oddaniem, przez co udało się jej w końcu przemienić swojego męża. Jednak radość nie trwała długo. Paolo został zamordowany. Nie wiadomo dokładnie, kto dokonał tej zbrodni, ale niezwykłe było to, że Rita jakby od razu podjęła gorącą modlitwę za zabójcę. Z drugiej strony prosiła Boga, aby nie dopuścił do dalszego rozlewu krwi. Jej synowie bowiem, pod dużym wpływem rodziny, uważali, że zemsta ocali honor oraz przyniesie ulgę. Cała ta sytuacja przysparzała Ricie wielu obaw, smutku i poczucia bezsilności. Dokładała wielu starań i ofiarowywała modlitwy w intencji synów. I chociaż sytuacja wydawała się bez wyjścia, Bóg wysłuchał modlitw matki, jednak nie tak, jakby po ludzku wdawało się to być najlepsze. Synowie zmarli jeden po drugim, prawdopodobnie w tym samym roku, co ich ojciec.
Rita została sama, pozbawiona najbliższej rodziny. Nie pozostała jednak w poczuciu żałoby i życiowego załamania. Poświęciła się posłudze potrzebującym. Często odwiedzała chorych i cierpiących, a obok tego coraz więcej czasu poświęcała na modlitwę, szukając w niej zrozumienia wszystkich doświadczeń. Wtedy też powróciła myśl o wstąpieniu do zakonu. Poprosiła przełożoną augustianek z Casii o przyjęcie do klasztoru, lecz otrzymała negatywną odpowiedź. Siostry uważały, że porachunki między rodami mogłyby przenieść się na mniszki i wmieszać je w rodzinny konflikt. Wtedy jako warunek przyjęcia do zakonu postawiono jej karkołomne zadanie: ma doprowadzić do pojednania pomiędzy swoją rodziną, a rodziną morderców męża. Nie wiadomo jak długo trwało nakłanianie obu rodów do pojednania, jednak Rita z Bożą pomocą osiągnęła cel. Krewni jej męża i jego zabójcy doszli do porozumienia, a ten fakt przypieczętowało podpisanie aktu prawnego i złożenie przysięgi w kościele.
W 1417 r. Rita wstąpiła do klasztoru, mając trzydzieści sześć lat. Przez pierwszy rok przygotowywała się w nowicjacie, następnie złożyła śluby. Do jej obowiązków zakonnych należała opieka pielęgniarska nad biednymi, przez co przebywała poza murami klasztoru znacznie częściej niż inne siostry. Dużo czasu spędzała z ludźmi, rozmawiała, podpowiadała kierunki, zachęcała do modlitwy i działania, dawała wsparcie. Mieszkańcy garnęli się do niej i powierzali jej swoje troski. Sama Rita czerpała swoją duchową siłę z kontemplacji Jezusa Ukrzyżowanego. Dużo czasu spędzała na modlitwie, w czasie której pragnęła doświadczyć tajemnicy krzyża Chrystusa i zjednoczyć się z Nim w Jego cierpieniu. W pewnym momencie, niejako w uniesieniu, widzi, jak Jezus nakłada na jej głowę koronę cierniową. Czuje przy tym ból przeszywający skroń. Pojawia się wtedy stygmat ciernia. Niestety szybko ten szczególny dar stał się dla Rity powodem bólu, nie tylko fizycznego, ale i duchowego. Siostrom przeszkadzała ropiejąca rana, która dodatkowo wydawała przykry zapach. Dlatego w tym okresie Rita żyła w samotności, w odosobnieniu od wspólnoty, rozmawiając tylko z Bogiem. Swoje modlitwy i cierpienia ofiarowywała za tych, którzy ich najbardziej potrzebowali.
Jedynie raz Pan Bóg sprawiał, że rana się zasklepiła. Było to wtedy, gdy Rita bardzo pragnęła udać się do Rzymu, na uroczystości z okazji Roku Jubileuszowego, który ustanowił papież Mikołaj V (1450r.). Przełożona nie chciała się na to zgodzić, chyba że rana na czole zniknie. Rita zawierzyła całą sprawę Bogu i zdarzył się cud. Rana się zagoiła, a ona mogła udać się w drogę. Jak tylko siostry wróciły do klasztoru, rana natychmiast się odnowiła.
Ostatnie cztery lata życia Rity były dla niej czasem bardzo trudnym. Podupadła na zdrowiu i przestała wstawać z łóżka, zdana na całkowitą pomoc sióstr. W styczniu 1457r., na pięć miesięcy przed jej śmiercią, chorą Ritę odwiedziła dawna sąsiadka z Roccaporeny. Wtedy Rita wyraziła pragnienie, że chciałaby zobaczyć żywą różę i skosztować owocu figi. Kobieta nie potraktowała jej słów poważnie – była zima. Po kilku dniach, gdy przechadzała się obok ogrodu ujrzała rozkwitający kwiat. Przyniosła różę Ricie razem z dwoma owocami fig, które również znalazła w jej rodzinnym ogrodzie.
Rita zmarła 22 maja 1457r. Siostry opowiadały, że przed śmiercią zobaczyła Jezusa i Maryję, którzy zapraszali ją do Nieba. Według podań, po śmierci zakonnicy, dzwon w klasztorze sam zadzwonił trzykrotnie, a klasztor wypełnił się przepięknym zapachem kwiatów.
Sto pięćdziesiąt lat po śmierci Rity, przy jej trumnie, modlił się biskup Spoleto, a późniejszy papież Urban VIII. To on rozpoczął proces beatyfikacyjny zakonnicy z Casii. Uroczystości beatyfikacyjne odbyły się w Rzymie 16 lipca 1628 r., a kanonizacja św. Rity miała miejsce 24 maja 1900 r. Uroczystościom przewodniczył papież Leon XIII.
Dzisiaj św. Rita w swoich wizerunkach jest najczęściej przedstawiana w stroju zakonnym - w czarnym habicie. Na jej czole widnieje rana lub cierń. Jej atrybutami są: krzyż, cierń, figa, pszczoły i róże.