ŚWIĘTY PEREGRYN
Peregryn Laziosi urodził się w 1260 r. w zamożnej rodzinie żyjącej w Forli, mieście w północnych Włoszech. Dzieciństwo i młodość Peregryna przypomina nieco historię Franciszka z Asyżu. Majątek posiadany przez rodziców pozwolił mu oddać się przyjemnościom i hulaszczemu trybowi życia. Co więcej, dzisiejszy święty w młodości otwarcie sprzeciwiał się papieżowi i Kościołowi.
Ojciec Peregryna był zwolennikiem cesarza i miejscowym przywódcą Gibelinów, aktywnie walczącym z papiestwem. Jego syn również zaangażował się w działalność polityczną. Kiedy papież wysłał do Forli swego negocjatora o. Filipa Beniziego (późniejszego świętego) z zadaniem pogodzenia zwaśnionych stron, ten został zakrzyczany, znieważony i wyrzucony z miasta, a pewien zapalczywy młodzieniec uderzył go w twarz. O. Benizi spokojnie nadstawił drugi policzek i pomodlił się w intencji napastnika, którym był właśnie Peregryn Laziosi.
Postawa papieskiego wysłannika zrobiła na krewkim młodzieńcu ogromne wrażenie. Poczuł żal i wyrzuty sumienia, czego efektem była przemiana serca i nawrócenie. Wówczas objawiła mu się Matka Boża, która poleciła, aby udał się do Sieny i tam wstąpił do zakonu serwitów. Jednym z jego twórców był nie kto inny, jak o. Filip Benizi. W Sienie Peregryn przebywał kilka lat, a po zakończeniu nauki i otrzymaniu święceń został skierowany do swego rodzinnego miasta. Tam z wielką gorliwością rozpoczął pracę duszpasterską. Poświęcił się jej całkowicie, żyjąc w ciszy i samotności. W ramach pokuty zakonnik podjął niezwykle surowe umartwienia. Jedno z nich polegało na tym, że robił wszystko na stojąco, zaś modlił się tylko lekko przyklękając. Przegrywając ze zmęczeniem, na krótki czas opierał się o kamienną ścianę lub, przebywając na zakonnym chórze, o ławkę. Spać oczywiście co jakiś czas musiał, bo i największego ascetę morzy w końcu sen. Gdy tak się działo, nie korzystał z łóżka, lecz kładł wprost na gołej ziemi. Podobno nie siadał przez 30 lat!
Na większości obrazów i obrazków przedstawiających św. Peregryna widzimy go otoczonego aniołami, odzianego w czarny habit zakonnika z obnażoną obandażowaną prawą nogą, półleżącego przed krucyfiksem, z którego schodzi Chrystus. Scena ta obrazuje wielki cud, jakiego doświadczył ten święty. Miał ok. 60 lat, gdy na jego nodze pojawiła się dziwna rana. Nie pomagały na nią żadne lekarstwa ani zabiegi. Lekarze byli bezradni. Stwierdzili, że w obliczu powiększającego się nowotworu i dotkliwego bólu, który odczuwał pacjent, jedynym rozwiązaniem będzie amputacja. Peregryn żarliwie modlił się o uzdrowienie. W noc poprzedzającą zabieg miał sen. Śnił mu się Jezus, który zszedł z krzyża i dotknięciem wyleczył chorą nogę. Rano po ranie nie było śladu.
Od tamtej pory do Peregryna zaczęły przybywać tłumy pielgrzymów, prosząc go o modlitwę w różnych intencjach. W 1345 r. zakonnik zmarł w opinii świętości. Niemal natychmiast zaczął się też rozwijać jego kult, ale dopiero 27 grudnia 1726 r. papież Benedykt XIII kanonizował o. Peregryna Laziosiego. Jego wspomnienie obchodzimy 1 maja. W związku z uzdrowieniem, którego sam doznał, został patronem chorujących na nowotwory.
Modlitwa do św. Peregryna w chorobie nowotworowej
W wielkim niepokoju serca uciekam się do ciebie św. Peregrynie, który w obecnej chwili potrafisz najlepiej zrozumieć to, co czuję. Doświadczony chorobą nowotworową doskonale poznałeś ból fizyczny i cierpienie duszy. Przed tobą wylewam mój strach i całą niepewność i za twoim przykładem chcę złożyć moją chorobę na krzyżu Pana. On Cię uzdrowił w cudowny sposób, dlatego ufam, że wspomoże także i mnie w moim strapieniu… (można opowiedzieć o swojej chorobie). Św. Peregrynie wyproś mojej duszy pokój, by zaufała Chrystusowi bezgranicznie, bo tylko w Jego ranach jest moje uzdrowienie. Amen.
Codzienna modlitwa do św. Peregryna
Św. Peregrynie, pełen ducha wdzięczności i wyrzeczenia. Tobie Pan poprzez niezwykły gest przebaczenia i miłosierdzia otworzył oczy na to, co w życiu najważniejsze i przemienił twoje serce. Proszę cię dzisiaj, uproś dla mnie tą wielką łaskę, abym dobrze rozczytywał wydarzenia, które dzieją się wokół mnie. Niech moje serce będzie wrażliwe na każde słowo i każdy gest bliźniego, przez który często mówi sam Bóg. Obym tak jak ty, był otwarty na święte natchnienia i odczytywał je w świetle Ewangelii. Amen.